Owoce bzu czarnego (Sambucus nigra) używane były w kuchni i lecznictwie od zarania dziejów. Ostatnio na spacerze spotkałam jeszcze kilka krzewów z mocno dojrzałymi owocami, więc można jeszcze rzucić się do kuchni i zrobić kilka słoiczków powideł, galaretki czy soku. Zazwyczaj bez zaczyna już dojrzewać od końca sierpnia do września. Często bywa, że musimy szybko uwijać się przed ptakami, bo to ich przysmak.
Owoce bzu czarnego zawierają glikozydy antocyjanowe, garbniki, kwas jabłkowy, witaminę C oraz witaminy z grupy B, cukry i pektyny. W niedojrzałych owocach występuje glikozyd cyjanogenny- sambunigryna, który rozkłada się w trakcie suszenia i pod wpływem wysokiej temperatury. Dlatego powinno się zbierać tylko dojrzałe czarne owoce. Napary z suszonych owoców wykazują działanie przeciwbólowe, wystarczy 1-2 łyżeczki suszu zalać 1 szklanką wrzątku i pić ciepły płyn np. w przypadku bólu zęba po zabiegu, gdy przestanie działać znieczulenie, w przypadku migren, rwie kulszowej, nerwobólach. Środek działa także moczopędnie i rozwalniająco.
Owoce podaje się również w przypadku chęci oczyszczenia organizmu z toksyn egzogennych oraz z niektórych produktów przemiany materii, a także w celu wzmocnienia naczyń włosowatych. Sok z owoców obniża ilość cholesterolu we krwi. Przy skłonnościach do tycia można wymieszać suszone owoce bzu czarnego 60g i 40g kory kruszyny. Łyżkę mieszanki należy zalać szklaną zimnej przegotowanej wody i pozostawić do wieczora, a następnie zagotować i pic ciepły napój codziennie przed snem przez 6 tygodni (z chęcią wypróbuję na sobie). Owoce kiedyś służyły do farbowania włosów na czarno, barwienia win i dżemów na czerwono oraz jako granatowo-czarny barwnik do jajek na Wielkanoc.
W tym roku po raz pierwszy zebrałyśmy z mamą bez i przerobiłyśmy na galaretkę. Wyszła naprawdę pyszna, ale proces przetwarzania zapachowo nie należny do najprzyjemniejszych.
Galaretka z bzu czarnego
1 koszyk dojrzałych owoców (baldachy)- wychodzi od 2 do 3 kg surowych owoców
szklanka cukru brązowego
2-3 duże gruszki mogą być winne
1 duże kwaśne jabłko
Opcjonalnie sok z 1 cytryny
pektyna do przetworów około 30 g
Owoce obieramy z baldachów za pomocą widelca. Myjemy na sicie i przepuszczamy przez sokownik (parownik) do uzyskania soku- zatykamy nosy klamerkami, bo unosi się wyjątkowo nieprzyjemny zapach. Trudno określić jaki, ale kojarzy mi się z takim aptecznym aromatem lub jakimś odczynnikiem chemicznym- moje dosyć wyczulone powonienie wyjątkowo drażni. Jest na to świetna rada, do soku można dodać sok z gruszek i jabłka uzyskany za pomocą sokowirówki. Gruszki naprawdę ratują sytuację dodatkowo uszlachetniając smak przetworów. Sok z połączonych owoców trzeba zagrzać aż do wrzenia.W gorącym soku rozpuszczamy cukier i dodajemy pektynę- radze dodać o połowę mniej niż jest na opakowaniu, bo zarówno jabłko jak i bez dobrze żelują. Do dobrze wyparzonych słoiczków wlewamy gęstniejący płyn i pasteryzujemy 20 min. Klarowna galaretka o ładnym głębokim kolorze żeluje się z czasem- nasza dopiero po 1 dobie w wystudzonych słoikach.
Źródła:
Gumowska I., Owoce z lasów i pól, Wydawnictwo Warta, Warszawa 1986. ISBN: 83-225-0111-0
Gumowska I., Ziółka i my, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa 1983. ISBN: 83-00-000362-2
Łuczaj Ł., Kujawska M., Sosnowska J., Klepacki P. Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych – Słownik Fischera. PTL Wrocław , 2016. ISBN:978-83-64465-29-1
Tyszyńska- Kownacka D., Starek T., Zioła w Polskim Domu, Wydawnictwo Warta, Warszawa 1988. ISBN: 83-225-0230-3