Ahoj Lądowe Szczury! 💙w tym roku wypadł nam urlop nad Bałtykiem i chcę Was zachęcić do odwiedzenia wybrzeża właśnie jesienią. Jestem mile zaskoczona, tym, że tak mi się podoba (nie przepadam za morzem), ale tego spokoju i harmonii nie znajdziecie nigdzie indziej. O tej porze roku ( na początku października) na plażach nie ma nikogo, a morze czaruje i hipnotyzuje swoim błękitem jak nigdy. Dla tych, którzy nie lubią leżenia plackiem na plaży i smażenia się na złoto, niczym fryteczka na wątpliwej świeżości tłuszczu, teraz jest idealnie! Wiatr wcale nie urywa głowy, pogoda jest bardzo sprzyjająca, można nawet przysiąść i poczytać książkę, jedną albo jak w moim przypadku trzy 😅.
Nad Bałtykiem można zaobserwować kilka fajnych gatunków zwierząt i roślin nawet jesienią. Pod wydmami kwitnie na fioletowo-różowo malutkimi, uroczymi kwiatami rukwiel nadmorska (Cakile maritima). Jest rośliną wpisaną na polską czerwoną listę, jako bliska zagrożenia. Na plaży wygląda niesamowicie, totalnie jakby wyrastała na jałowym piasku. Nic bardziej mylnego, pomimo tego, że okresowo zalewana zajmuje stanowiska z niewielką ale jednak ilością gleby pod sypkim piaskiem. Roślina jest jadalna i ma ostry smak rzeżuchy. W Polsce gatunek praktycznie nie był używany, jednak w krajach śródziemnomorskich używana jest jako przyprawa do sałatek i innych dań wymagających pikanterii.
W spokoju spotykając po drodze może z 5 osób, można przejść 10 km, na boso i po piaseczku 😍. No więc, jak tylko wpadłam na plażę niczym dzik w sosnę, poczułam nagrzany piaseczek pod stopami a morze tak łagodnie i cicho falowało, to przeszliśmy z małżonem 15 km plażą…😅 na boso… i potem trzeba było wrócić, oczywiście też na boso, brodząc w morzu z radością dziecka. A jak już wylazłam z tego morza to się okazało, że naciągnęłam sobie podbicie stopy, kostkę i piętę 😅.
Na ratunek przyszły mi buty trekingowe, które zawsze jeżdżą z nami w samochodzie, a porządnie trzymają mi kostkę i mogłam tylko lekko kulejąc, chodzić swobodnie po plaży. Mina ludzi, chodzących w laczkach lub na boso bezcenna, jedna pani się zatrzymała i pyta „ a państwo to z gór?… bo widzę, że desanty przyrośnięte do stóp”. Po przyjeżdzie do Wrocławia jednak okazało się, że to rwa kulszowa… w wieku 28 lat… ale po nastawieniu kręgosłupa u lekarza w zasadzie nic mi nie jest. Tylko trochę czuję się staro 😀
I jeszcze kilka fotek z wakacji: