O brzozie brodawkowatej (Betula pendula) będę wspominać jeszcze pewnie kilka razy, jednak top temat na wiosnę z brzozą w tle to oczywiście sok brzozowy. Przełom marca i kwietnia w Sudetach to idealny czas na pozyskiwanie oskoły.
Oskoła dawniej (jeszcze 50 lat temu) tradycyjnie stosowana była na wzmocnienie organizmu i zapobiegała infekcjom wirusowym. Problem pojawia się wraz z pozyskaniem tak cennego źródła soli mineralnych, makro i mikroelementów… Trzeba zranić drzewo.
Wczoraj pierwszy raz upuściłam trochę soku z brzozy brodawkowatej (Betula pendula), wybrałam najbardziej humanitarną metodę- obcięłam cienką gałąź o średnicy około 2-3 cm i podwiązałam słoik, po około 40 min był cały pełny. Nie spodziewałam się, że tak szybko oskoła będzie kapać, tą metodą można uzyskać około 4 litry soku z brzozy dziennie.
Jak smakuje? Jak woda, bo składa się z niej w 95%. Napój Ma lekko słodki smak, prosto z drzewa jest chłodna i orzeźwiająca. Reszta składników to kwasy organiczne m.in jabłkowy, cukier inwertowany, sole mineralne, aminokwasy i peptydy. Do niedawna sok stosowany był u osób osłabionych po zimie, reumatyków i kobiet cierpiących na problemy z pęcherzem moczowym.
Słowianki obmywały oskołą twarz i myły w niej włosy. Woda brzozowa stanowi składnik preparatów na porost włosów. Oskoła ma właściwości wzmacniające, regulujące przemianę materii i zapobiegające kamicy nerkowej