Dzika róża (Rosa canina) to najpiękniejsza i najbardziej wartościowa jesienna królowa zdrowia. Chyba wszyscy kojarzą czerwieniące się na krzakach charakterystyczne owoce. Ludzie od tysięcy lat otaczali się krzewami róż, nie tylko w celach leczniczych, ale także estetycznych. Jesienne owoce dzikiej róży można wykorzystać na wiele sposobów, zaczynając od kolorowych bukietów, wianków lub innych ozdób, po lecznicze i smakowite herbatki aż po pyszne i zdrowe przetwory.
Działanie:
Owoce róż mają działanie moczopędne, żółciopędne, wzmacniające, przeciwzapalne, uodparniające, przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne, przeciwzapalne. Dzięki ogromnej zawartości witaminy C jest idealna na kuracje uodporniające organizm, uszczelnia naczynia krwionośne, zapobiega żylakom, regeneruje tkankę. Są świetnym źródłem antyoksydantów, są owocami młodości i pięknego wyglądu. Zapobiega depresji, sprzyja biosyntezie kolagenu. Wygładza zmarszczki, goi trądzik i zmniejsza rozstępy poporodowe.
Gdzie i kiedy znaleźć:
W Polsce mamy około 40 gatunków róży, najpopularniejszą jest róża dzika, a najczęściej wykorzystywaną ze względu na duże owoce jest róża pomarszczona (Rosa rugosa) oraz największą zawartość witaminy C jest róża rdzawa (Rosa rubinignosa). O ile róża psia-dzika, jest praktycznie wszędzie (na miedzach, łąkach, pod lasami, w zaroślach itp.), tak różą rdzawą jest znaleźć trudniej, prawdopodobnie jest gatunkiem dziczejącym, róża pomarszczona aktualnie zaczyna być gatunkiem ekspansywnym np. na wybrzeżu, jednak nadal najczęściej spotyka się ją w ogrodach czy uprawach. Różę dziką zbieramy gdy jest w pełni dojrzała, wybarwiona i jeszcze twarda. Można ją znaleźć aż do przymrozków, w tym roku jest jej wyjątkowo dużo. Jeżeli zależy nam tylko na smaku np. w przetworach czy nalewce, można poczekać do pierwszych przymrozków, gdy zwiększy się w niej zawartość cukrów prostych, jednak zmniejszy witaminy C. Owoce najlepiej zbierać w pogodny dzień.
Co zawierają:
Owoce dzikiej róży to przede wszystkim bogate źródło witaminy C- kwasu askorbinowego (zawiera go około 20 razy więcej niż cytryna czy pomarańcze), bioflawonoidów, ryboflawinę (witamina B2) , kwas foliowy, witaminę K i E oraz A w takiej samej ilości, co w marchwi. Trzeba jednak podkreślić, że takie bogactwo witaminowe zawierają surowe owoce, a rzadko kiedy są spożywane w tej formie. Sytuację ratują trochę soki tłoczone na zimno, jednak i one poddane są lekkiej pasteryzacji około 60 stopni, a to właśnie w trakcie termicznego przekształcenia traci się najwięcej witaminy C. Kwas askorbinowy utlenia się bardzo łatwo wystarczy, że zebrane owoce poleżą w lodówce 2 doby i już utracimy część witaminy, gotowanie, suszenie czy mrożenie pozbywa od 70 do 50% cennego składnika. Jednak nawet gdy w trakcie robienia przetworów czy suszenia ulotni się 50% witaminy C nadal pozostaje spora ilość. Wysuszone owoce róż zawierają nadal około 250 mg/100g kwasu askorbinowego, dżem (konfitura) 180 mg/100g, sok 448 mg/100g a kieliszek wina różanego około 70 mg/100g.
Kiedy stosować:
Główne zastosowanie to środek wzmacniający organizm w trakcie okresów jesienno-zimowych, w przypadku schorzeń dróg moczowych, wątroby, pęcherzyka żółciowego, w chorobie wrzodowej, niedokwaśności, w przeziębieniach i grypie. Przy niedokrwistości, awitaminozie, anemii, osłabieniu, bezsenności i nerwicach. Owoce dzikiej róży mogą się świetnie sprawdzić przy leczeniu oraz zapobieganiu rozstępom- dopóki są różowe należy wzbogacać organizm wysokimi dawkami witaminy C oraz intensywnie pilingować zmienione miejsce. Pobudzamy tak skórę do regeneracji dodatkowo wspieramy ją składnikami potrzebnymi do wytwarzania kolagenu odpowiedzialnego za elastyczność skóry. Dzika róża sprzyja osobom na diecie ze względu na pomoc w odpowiedniej przemianie materii i pozbywaniu się toksyn z organizmu w trakcie odchudzania- działa moczopędnie. Kąpiele z dodatkiem odwaru regenerują skórę i spowalniają procesy starzenia.
W kuchni:
Owoce dzikiej róży są pyszne! Mają charakterystyczny aromat, ja w owocach nadal czuję delikatny słodki zapach kwiatów! Mają tylko jedną wadę- nasiona i włoski. Ponoć nasiona po ugotowaniu pachną wanilia, więc może lepiej nie pozbywać się ich przed rozpoczęciem przetwarzania, ale ja nie znoszę przecierania, więc wolę spędzić czas na oczyszczaniu owoców, niż mieć odciski od sita. Wracając do róży, można z niej zrobić wszystko: soki, syropy, konfitury, dżemy, przeciery, zupy, gąszcze do dziczyzny, keczup, kompot, róże w occie winnym, susz na herbatki, wino, nalewki, sosy i cukierki. Jest tego trochę, kiedyś wykorzystywano czerwone owoce bardzo często, dzisiaj kupuje się w zasadzie tylko herbatki a nikomu nie chce się paprać z domowymi przetworami. Ja jestem wyjątkiem i postanowiłam zrobić konfiturę i przecier a w zasadzie nie przecier a gąszcz. Uwaga do tego przepisu trzeba mieć sporo czasu, 1,5 kg owoców obierałam przez 4,5 h, słuchając przy tym audiobooka:d. Polecam drylować róże w rękawiczkach i dokładnie płukać drażniące włoski.
Różany gąszcz
1 kg owoców dzikiej róży
2 jabłka
szklanka cukru
sok z 1-2 cytryn
Owoce drylujemy w rękawiczkach, nie myjemy ich przed usuwaniem nasion, ponieważ drażniące drobne włoski oblepią nam całe rękawiczki.



Po kilku godzinach przeprawy dobrze płuczemy owoce, ja robię to tak, że moczę różę w misce z wodą i sitem zbieram włoski unoszące się na powierzchni. Następnie myję sito i płuczę na nim wstępnie umyte owoce jeszcze kilka razy od 3 do 7. Następnie robimy gęsty syrop z cukru i wody, na szklankę cukru dajemy szklankę wody i doprowadzamy do wrzenia. Na gorący syrop wrzucamy owoce i gotujemy pod przykryciem około 30 min- od czasu do czasu mieszamy, dodajemy obrane drobno pokrojone jabłko i gotujemy jeszcze 10 min. Na koniec wciskamy cytrynę- poprawi smak owoców. Ja smażę różę w wysokim garnku, by móc gorącą zmiksować do gęstej masy. Gorący gąszcz przekładamy do wyparzonych słoiczków, zakręcamy i pasteryzujemy. Gąszcz jest idealny do pączków (mniam!). Świetnie też nadaje się do wiejskiego chleba z własnego wypieku.
Postanowiłam zrobić kilka słoiczków z haftowanymi kapturkami, do tego keczup z głogu także z haftem i koszyczek świetnie nadają się na drobny prezent dla przyjaciół lubiących domowe przetwory.

Susz na herbatki
Owoce dzikiej róży myjemy i osuszamy ściereczką czy papierowym ręcznikiem, ja dodatkowo odkroiłam ogonki. Rozgrzewamy piekarnik do 70 stopni. Wkładamy owoce i suszymy przez 10 min, następnie zmniejszamy temp do 60 stopni i suszymy 5 min i tak zmniejszamy grzanie o 10 stopni aż do 40 i suszymy w tej temperaturze jeszcze 30 min. Po tym czasie podsuszone owoce pozostawiamy do naturalnego wysuszenia. Róża nie powinna bardzo mocno stracić koloru, owszem lekko ściemnieje ale brązowe, brunatne czy czarne owoce nie nadają się do użytku, oznacza to, że były suszone w zbyt wysokiej temp. Susz przechowujemy w szczelnie zamkniętym słoiku lub puszce.
Fajny przepis na wykorzystanie róży możecie znaleźć u mojej koleżanki z liceum :
https://robotnabezrobotna.blogspot.com/2017/09/naturalne-wzmacnianie-odpornosci.html
Warto też zerknąć do starych książek kucharskich, tam znajdują się ciekawe przepisy na sosy i przeciery do mięs.
Dekoracje:
Owoce dzikiej róży cudnie wyglądają w jesiennych bukietach i kompozycjach. Idealnie komponują się w kolorowych wiązankach z jesiennymi kwiatami np. marcinkami, cyniami, hortensją takimi jak np. tutaj:

Świetnie też sprawdzają się w wiankach, owoce ładnie się zasuszają, można pleść je za pomocą drutów florystycznych czy z brązowych drucików oplatając całe gałązki np. w kształcie serduszka. U mnie poniżej wrześniowy wianek z dzikiej róży, olszy i wrzosu. Wygląda ciekawie, jednak niedojrzałe, soczyście zielone owocostany dosyć szybko wysychają i brązowieją. Taki wianek jak na zdjęciu utrzyma się od 3 do 10 dni, w zależności od temperatury w pomieszczeniu.

Ciekawostki:
- Nasiona dzikiej róży po ugotowaniu pachną wanilią.
- Na wschodzie dzika róża nazywana jest swerbohuzy, czyli „świerzbi dupa”
- Tylko organizm ludzki, naczelnych i świnki morskiej nie wytwarza samodzielnie kwasu askorbinowego. Jesteśmy uszkodzeni i mamy wadliwy gen odpowiedzialny za syntezę aktywnej proteiny enzymowej GLO w ludzkiej wątrobie. Nieobecność tej proteiny blokuje przetwarzanie cukrów we krwi w kwas askorbinowy (witaminę C) a nasze wątroby nie mają zdolności kumulowania witaminy C, czyli dostarczamy jej tyle ile zjemy.
Źródła:
http://polskaroza.pl/dzika-roza/118-wada-genetyczna-ludzkosci-kazdy-ja-ma
http://klaudynahebda.pl/dzika-roza-zbieramy-owoce-dzikiej-rozy/
Gumowska I., Owoce z lasów i pól, Wydawnictwo Warta, Warszawa 1986
Starek T., Tyszyńska-Kownacka D., Zioła w Polskim Domu, Wydawnictwo Warta, Warszawa 1988, ISBN: 83-225-0230-4
Hej, dopiero teraz zauważyłam że poleciłaś mój wpis, pięknie Ci dziękuję!! <3
Nie ma za co 😉 Przepis jest super, syrop robiłam w zeszłym tygodniu 😉