Biblioteka leśnego człowieka

Kąpiele leśne – M. Amos Clifford

Już od dawna zanosiłam się z zamiarem recenzowania książek. Na Instagramie często pytacie mnie, jakie książki warto mieć w zielarskiej biblioteczce, które są godne polecenia i czego konkretnie można się z nich dowiedzieć. Jestem molem książkowym, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, obiecałam sobie, że napiszę recenzję pierwszej książki powiązanej z tematyką leśną, którą dostanę w swoje ręce. Okazały się nią Kąpiele leśne, autorstwa M. Amos Clifforda wydane nakładem Wydawnictwa Kobiecego. 

Książkę przeczytałabym w jeden wieczór, gdyby nie pożar w lesie, do którego wezwany został mój tata. Na szczęście, gdy dojechaliśmy na miejsce strażacy dogaszali już ognień – spaliła się jedynie kupa gałęzi i opaliła jedna brzoza. W tym miejscu mój apel do wszystkich : w lasach jest ogromna susza, uważajcie na otwarty ogień, nie wyrzucajcie szkła, nie palcie ognisk i papierosów w lesie. Kąpiele leśne w większości przeczytałam rano następnego dnia w lesie, a samą końcówkę dokończyłam w pociągu do Wrocławia. Czyta się je sprawnie i szybko, pomimo tego, że nie jest to wartka wciągająca akcja kryminału 😉

Tytuł: Kąpiele leśne. Jak czerpać zdrowie z natury.

Autor: M. Amos Clifford

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Rok wydania: 2018

Ilość stron: 201

Format: prawie kieszonkowy, wszędzie się mieści 😉

Chociaż przysłowie mówi „nie oceniaj książki po okładce”, ja często łapię się na tym, że kupuję książki za sprawą pięknych estetycznych okładek. Okładka kąpieli leśnych jest bardzo prosta i przedstawia grafiki różnych leśnych elementów – zaczynając na gałęziach drzew, przez liście, nasiona i owoce. Lubię taki styl, więc okładka bardzo mi się podoba. Kolejnym plusem jest niewielki, kieszonkowy format, zaprojektowany tak, by książka zmieściła się w plecaku, który zabierzemy ze sobą do lasu.

Treść: Jak dobrze dowiedzieć się, że to co praktykuję w zasadzie odkąd pamiętam wcale nie jest moim dziwactwem, a nawet w niektórych kulturach uważane jest za terapię poprawiającą swój stan psychiczny i fizyczny ;).  Książka to swoisty przewodnik oparty na sztuce shinrin-yoku do bardziej świadomego przebywania w lesie, korzystania z jego darów nie tylko fizycznych, jak borówki czy jeżyny, ale także bardziej zmysłowych i emocjonalnych. Autor w swoim dziele opisuje szereg sposobów i praktyk na „kąpiele leśne”, które ja sama nauczyłam się naturalnie, podążając za swoim dziecięcym instynktem i ciekawością przyrody. Dla mnie, podobnie jak dla wielu osób korzystających z tego sposobu terapii, las od najmłodszych lat stanowił miejsce relaksu i odpoczynku. Naturalne i pierwotne źródło ukojenia niechcianych, negatywnych myśli, odcięcia się od problemów czy zwykłej nudy dnia codziennego. Czytając niewielki tomik można się uśmiechnąć do swoich wspomnień z dzieciństwa i zabaw w leśnym gąszczu  lub przy strumieniu. Bo właśnie tym są dla mnie kąpiele leśne, przebywaniem wśród natury i skracaniu dystansu pomiędzy człowiekiem a otaczającą go przyrodą, bez uduchowionego mambo dżambo. Clifford bardzo przystępnie opisuje, jak nauczyć się innego spojrzenia na las i powrócić do dziewiczych więzów z otaczającym światem naturalnym, poczuć się znów jego częścią, dać odpocząć umysłowi, za to zwrócić uwagę na bardziej pierwotną stronę każdego człowieka. Uczy jak posługiwać się wszystkimi zmysłami, ufać intuicji i przede wszystkim prawdziwie wypoczywać. 

” Teraz, gdy korzystam z kąpieli leśnych raz w tygodniu lub częściej, mój wewnętrzny wskaźnik zwykle zatrzymuje się w zielonej strefie, a wszelakie zmiany humoru są znacznie mniej dramatyczne niż wcześniej. Naturalnie wpływa to bardzo korzystnie na moje relacje z innymi ludźmi. Jeśli jednak nie zażyję kąpieli leśnej przez trzy lub więcej tygodni, nastrój znaczni mi się pogarsza” 

Dla kogo: Kąpiele leśne nie były dla mnie, jakoś bardzo odkrywcze. Większość ćwiczeń, które opisane są w rozdziale „Leśne zaproszenia” praktykuję już od dziecka, może z mniejszą samoświadomością, jednak na tyle dużą by dawało mi to radość i wyjątkowy odpoczynek. Dlatego polecam tę książkę osobom, które wychowały się w mieście, nie miały dostępu do lasu, po którym od wczesnych lat życia mogły chodzić na boso i odkrywać jego kojące właściwości. Nie musicie uwierzyć w lekko nawiedzony ton autora, nie musicie od razu usłyszeć skierowanych do Was słów w szeleście drzew, najważniejsze to znów albo dopiero poczuć nawet najwątlejszą nić pomiędzy Wami a naturą, która może okazać się liną od koła ratunkowego dla Waszego zdrowia psychicznego i fizycznego. 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *